piątek, 26 sierpnia 2016

Rozdział 4

Nagle jakiś mężczyzna koło czterdziestki zapytał:
-Pani Zuzanna Lipiecka?
-Tak- odpowiedziałam.
-Adrian Kubaczewski, to ze mną rozmawiała pani przez telefon- powiedział i wystawił rękę. Uścisnęłam ją i odparłam:
-Bardzo mi miło.
-To może od razu przejdźmy do konkretów. Zapraszam do środka- stwierdził i przepuścił mnie w drzwiach. Zaprowadził do odpowiedniego pomieszczenia. Po drodze mijaliśmy kancelarie adwokacką, gabinet okulistyczny, małą kawiarenkę, psychologa, doradcę zawodowego, dietetyka, fotografa oraz biuro księgowe. Mężczyzna pokazał mi pomieszczenie, które wydało mi się wręcz idealne pod biuro.
-Bardzo mi się podoba- powiedziałam.
-Jest nieurządzone. Tam za drzwiami ma pani toaletę i obok aneks kuchenny- wskazał.
-Mogę zobaczyć?
-Proszę bardzo. Powiem tylko tyle, że wcześniej nikt tu nie pracował. Pokój stoi pusty od samego początku- poinformował mnie. Weszłam do łazienki. Była cała biała i podstawowo wyposażona. Drzwi obok faktycznie prowadziły do aneksu kuchennego. Zlew i dwie szafki. Wszystko.
-Cena taka sama, jak w ogłoszeniu?- zapytałam. Tak naprawdę, to byłam już zdecydowana.
-Tak. Dwa tysiące co miesiąc. Jeśli się pani decyduje, to mam przy sobie umowę- odpowiedział i wręczył mi plik papierów. Uważnie przeczytałam, po czym powiedziałam:
-Decyduję się na wynajem.
-Świetnie. Podpisujemy?
-Tak- stwierdziłam pewnie.- Umowa obejmuje tylko rok?
-Zgadza się. Potem możemy ją przedłużyć lub, jeśli będzie pani chciała, to może pani wykupić.
-Raczej wątpię- stwierdziłam i złożyłam parafkę. Mężczyzna zrobił to samo. Wziął kopię, a ja oryginał umowy i uścisnęliśmy sobie dłonie.
-Z ciekawości zapytam. Co pani zamierza tu otworzyć?
-Biuro architektoniczne. Projekty domów oraz urządzanie wnętrz- wyjaśniłam.
-Uważam to za dobry pomysł. Mało takich biur jest w Rzeszowie.
-To wszystko?- zapytałam.
-Tak, tak. Oto dwa komplety kluczy- powiedział i wręczył mi wspomniane przedmioty. Po chwili pożegnaliśmy się i mężczyzny już nie było. Chwilę się porozglądałam i już miałam plan, jak urządzę swój gabinet. Wyszłam z mojego już biura i je zamknęłam. Muszę zadzwonić do Damiana i Szymona, żeby przysłali mi dwóch robotników, do zrobienia szybkiego remontu. Ale to później. Teraz muszę pochwalić się Oli. Wychodząc z budynku wyciągnęłam telefon i wybrałam numer przyjaciółki.
-Halo?- odebrała.
-Gdzie jesteś?
-W klubie. Interesu pilnuję. A co byś chciała?- zapytała.
-Adres Sms'em, bo nie pamiętam- powiedziałam i się rozłączyłam. Kiedy dotarłam do samochodu, przyszła wiadomość od Oli. Kiedy przeczytałam adres, od razu sobie przypomniałam. Na miejsce dojechałam po kwadransie. No tak. Trzynasta. Wydostać się z centrum, to nie lada wyczyn. Wysiadłam z samochodu i weszłam do środka. Skierowałam się do recepcji. Stała tam młoda blondynka o miłym wyrazie twarzy.
-Dzień dobry. W czym mogę pomóc?- zapytała.
-Dzień dobry. Szukam właścicielki, Aleksandry Wilczewskiej. Jestem jej przyjaciółką.
-A tak. Pani Ola mówiła, że ma pani przyjść. Prosiła, abym pani przekazała, że musi pani chwileczkę poczekać. Proszę sobie usiąść. Może kawy?- zapytała.
-Nie. Wody poproszę- uśmiechnęłam się.
-Oczywiście- powiedziała i po chwili wręczyła mi szklankę z wodą. Podziękowałam i usiadłam na kanapie. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. No tak. Pierwsze, które sama urządzałam. Teraz wiem, że kilka detali trzeba by poprawić, ale o tym porozmawiam z Olą później.
-Cześć- powiedziała moja przyjaciółka, która nagle się pojawiła.
-Hej. Gdzie ty się włóczysz?
-Interesu pilnuję. Jakieś sprawy księgowe. Nie ważne. Mów o co chodzi. Widzę po minie, że to coś dużego- stwierdziła widząc mój szeroki uśmiech.
-Podpisałam umowę. Mam biuro. Co prawda do remontu i urządzenia, ale mam!- pisnęłam szczęśliwa.
-To wspaniale- odpowiedziała Ola i mocno mnie uściskała. Porozmawiałyśmy chwilę, gdy nagle Olka spytała- A właściwie, to gdzie ty obecnie mieszkasz?
-Obecnie u Kurka. Chciałam w hotelu, ale mi nie pozwolił.
-I bardzo dobrze. Ale czekaj. Jak u Kurka? Spałaś na tej niewygodnej kanapie? Czy to on się męczył?- zapytała nieświadoma tego, jaką odpowiedź uzyska.
-Tak w zasadzie, to żadne z nas- powiedziałam.
-Ale... CO?!
-No właśnie to. Spaliśmy w jednym łóżku. W sumie, to nie pierwszy raz- machnęłam ręką.
-Ale wy.. Coś ten tego?
-Zwariowałaś? Nie!- odpowiedziałam.
-Nie wmawiaj mi, że byś nie chciała- stwierdziła pewnie moja przyjaciółka.
-Ola- zaczęłam ostrzegawczo.
-Nie Oluj mi tu!- fuknęła.- Dobra, zmieńmy temat, bo nie mam dzisiaj nastroju ci tego wszystkiego tłumaczyć. Chodź pokażę ci ile się zmieniło- powiedziała i zaczęła mnie oprowadzać.- Nieco powiększyliśmy szatnię. Udało się zrobić siłownię. I wcisnęłam w grafik zajęcia zumby- opowiadała podekscytowana. Włożyła w to miejsce dużo pracy i serca. Nie dziwię się, że jest tym tak zachwycona.
-No to świetnie- powiedziałam szczęśliwa.
-Chodź, pokażę ci siłownię- pociągnęła mnie za ramię. Oprowadzała mnie po pomieszczeniu, gdy nagle na kogoś wpadłam.
-Przepraszam- odezwałam się nawet nie patrząc na osobę, z którą się zderzyłam.
-Nie to ja prze... Zuza?- zapytała jakaś dziewczyna. Odwróciłam zaskoczona głowę i zobaczyłam. O matko!
-Monia?
-Jeju, dziewczyno! Ile my się nie widziałyśmy?!- zapytała.
-Osiem miesięcy- odparłam bez skrępowania.
-No tak. Ale nie ważne. Nie rozmawiajmy o tym! Cieszę się, że cię widzę- powiedziała i mnie przytuliła.
-Ja też- odpowiedziałam i odwzajemniłam uścisk. Dla niewtajemniczonych. Monia, to Monika Król. Narzeczona Fabiana Drzyzgi i przyjaciółka moja i Olki.
-To co, może jakaś kawka?- zapytała Monika.
-Ja chętnie. A ty Oluś?- zapytałam.
-Oj tak. Dzisiaj wypiłam tylko jedną. I to o ósmej rano! -powiedziała, na co się zaśmiałyśmy.
-To ja idę się przebrać i możemy iść- stwierdziła Monia i poszła do szatni.
-Ja też muszę się przebrać. Poczekaj w recepcji- poprosiła Ola i również zniknęła. Wróciłam więc do recepcji i usiadłam na kanapie. W głowie miałam wizję zmiany wyglądu tego miejsca, tak aby było bardziej atrakcyjne. Nie były one duże. Zmienić kolor ścian i dobrać kilka drobiazgów.
-Gotowe?- zapytałam widząc przyjaciółki wychodzące z szatni.
-Tak. Już pisałam Fabianowi, że idę z wami na kawę i zadzwonię, jak będzie miał po mnie przyjechać.
-Ja też nie mam autka, bo Piotruś mnie przywiózł więc robisz za naszego szofera, Zuziu- zaśmiała się Ola.
-Z największą przyjemnością- odpowiedziałam, co spowodowało kolejny wybuch śmiechu. Ruszyłyśmy do samochodu. Kwadrans później (ahhh, te korki) byłyśmy w najlepszej, naszym zdaniem, kawiarni w Rzeszowie pijąc kawę i jedząc szarlotkę z lodami.

*perspektywa Bartka*

Kiedy skończył się trening zmęczeni wróciliśmy do szatni. Wzięliśmy prysznic i z torbami na ramieniu kolejno opuszczaliśmy szatnię. Pierwszy wychodził Archem. Alek już podnosił rękę do klamki, ale zatrzymała się ona w połowie drogi, ponieważ Fabian zapytał...

**************
Tak, tak. To znowu ja. Pojawiam się z 4, którą zostawiam Waszej ocenie.
Pozdrawiam, Dream :* <3
P.S. Next w niedzielę :D

10 komentarzy:

  1. Czekam na kolejny i pozdrawiam serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń
  2. No pikne dziewczyno!
    Czekam na niedzielę.
    Buziaczki. ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam, że tak późno, ale sprawy zdrowotne :/
    więc zaczynam...
    Oczywiste było, że Zuzia wynajmie to miejsce. Myślę, że Fabian zapyta, czy pomiędzy Bartkiem a Zuzią coś jest. Ale to są tylko moje chore domysły ;D
    Rozdział mega *-*
    Czekam na kolejne
    Pozdrawiam i weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że rozdział się podoba :D
      Plan masz całkiem, całkiem. Przekonamy się czy trafny :D

      Usuń