niedziela, 16 kwietnia 2017

Rozdział 20

Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Wojtek wstał i poszedł otworzyć. Po chwili w salonie pojawili się Szymon z Martą i Damian z Alą.
-Co tak późno?- zapytała Ada, kiedy się z nimi witaliśmy.
-Trochę za późno wyszliśmy- wyjaśnił Szymon.
-Trzeba było wyjść wcześniej- zasugerowała moja siostra ze znaczącą miną.
-Było za późno, żeby wyjść wcześniej- odparował Damian i ucałował policzek Ady. Po wylewnym powitaniu rozsiedliśmy się wygodnie w salonie i zaczęliśmy rozmawiać. W tle leciała jakaś piosenka, a Wojtek nagle palnął:
-Ominął was koncert!
-Jaki koncert?- zapytała Marta zaciekawiona. Posłałam szwagrowi siejące zniszczenie spojrzenie i wypiłam sporego łyka wina.
-Zuzka śpiewała- odparł szeroko uśmiechnięty.
-Zuzia, przecież ty...- zaczął Szymon, a Damian zakończył:
-Już nie śpiewasz.
-I co?- spytałam zła. Teraz nie dadzą mi spokoju. A czy to tak trudno pojąć. JUŻ NIE ŚPIEWAM. Kropka, koniec tematu, nie ma co tego roztrząsać.
-Zuz...- zaczął ponownie Szymon, a ja jestem pewna, dam sobie wręcz rękę uciąć, że myślał o naszej ostatniej rozmowie na ten temat.
-To był ostatni raz.
-A już liczyłam- westchnęła Ola.
-No co tym razem?- zapytałam zaskoczona.
-Że zaśpiewasz na moim, naszym ślubie.
-Nie ma mowy.
-Ale dlaczego?- spytał niezadowolony Nowakowski.
-Bo nie. Ja NIE ŚPIEWAM. Już nie- powiedziałam dobitnie.
-Tak właściwie to dlaczego? Nigdy o tym przecież nie mówiłaś, nie wyjaśniłaś dlaczego przestałaś śpiewać. A masz tak śliczny głos.
-Po prostu nie. Koniec tego tematu.
-Zuzka- zaczął Wojtek.
-Nie!- warknęłam zła i upiłam dość sporego łyka wina.
-Mała- zaczął Bartek widząc łzy w kącikach moich oczu.
-Nie!- wzięłam głęboki oddech, otarłam łzę i wpakowałam sobie do buzi czekoladkę. Temat mojego śpiewania nie wrócił. Wspominaliśmy wiele wesołych chwil, które razem przeżyliśmy.
-A pamiętacie te treningi, dziewczyny?- zapytałam patrząc na Martę i Olę.
-No, dupy z boiska nie mogłam podnieść. To były czasy. Teraz to się roztyłam- westchnęła Marta.
-Jesteś śliczna- odparł Szymon i pocałował policzek dziewczyny. Ta szeroko się uśmiechnęła i szepnęła mu coś na ucho. 
-Te wszystkie turnieje. Czasem myślę, że mogłyśmy się dłużej zająć tą ręczną- stwierdziła Ola.
-A ja myślę, że nie. Mamy świetne życie i po co to zmieniać?- zapytałam.
-Coś w tym jest- przyznała Olka. Cały wieczór wyglądał podobnie. Koło 22 wszyscy mięli ochotę na tańce, więc salon zamienił się w mały parkiet. Akurat leciała jakaś bardzo wolna i nastrojowa piosenka, więc wszystkie pary tańczyły przytulone.
-Czy tak mogłoby być już zawsze?- zapytałam szeptem Bartka.
-Niestety, to tylko chwila przyjemności- westchnął i mocniej mnie objął. Gdy piosenka się skończyła ponownie się rozsiedliśmy a Ada zapytała:
-Macie już wszystko przygotowane?- patrzyła przy tym na Olę i Piotrka, więc można było się domyśleć, że pyta o ślub.
-Mamy załatwione wszystkie sprawy związane z salą, jedzeniem, noclegiem, muzyką i gośćmi. Zostaje fotograf, suknia, garnitur i kilka drobiazgów- wyjaśniła przyszła pani Nowakowska.
-A świadkowie?- dopytał Wojtek.
-Siedzą tutaj- uśmiechnął się Piotruś. Ada i Wojtek spojrzeli momentalnie na mnie i Bartka.
-Czemu nic nie powiedziałaś?- zapytała moja siostra.
-Niespodzianka!- zaśmiałam się.
-Nie ważne- westchnęła Ada zrezygnowana. Od mojej siostry wychodziliśmy grubo po trzeciej. Szłam razem z Bartkiem, Olą i Piotrkiem.
-Nogi mnie bolą!- jęknęłam niezadowolona.
-No i co ja ci poradzę?- zapytał Bartek. Zatrzymałam się z chytrym uśmieszkiem i wskoczyłam na plecy chłopaka. Ten, jakby się tego spodziewał, chwycił moje nogi i ruszył dalej.
-Też tak chcę!- pisnęła Ola, a ja wtuliłam się w szyję Bartka. Usłyszałam głośnie westchnienie Piotrka.
-Musiałeś?- zapytał on Bartka, po czym również wziął Olę na barana. Ta zaśmiała się szczęśliwa i pocałowała policzek narzeczonego. Uśmiechnęłam się i...
-Wiecie co- powiedziałam, a oni automatycznie zwrócili na mnie swoją uwagę.
-Zaskocz mnie- poprosiła Ola z dziwnym uśmiechem.
-Zaśpiewam na waszym ślubie. Co mi szkodzi- odparłam delikatnie się uśmiechając. Szok. To jedyne, co było na ich twarzach. Zatrzymali się i patrzyli na mnie, jakbym była jakimś kosmitą.
-Naprawdę?- zapytał Piotrek, który jako pierwszy się otrząsnął.
-Naprawdę- powiedziałam. Usłyszałam radosny pisk Oli, po czym ruszyliśmy dalej. Pożegnaliśmy się z przyjaciółmi, po czym skierowaliśmy się prostu do mojego domu. Trzymałam rękoma szyję Bartka, a głowę miałam opartą na jego ramieniu. Po chwili z nudów przybliżyłam usta do jego szyi i zaczęłam mu robić malinkę.
-Mała, przestań. Wiesz, że tego nienawidzę- powiedział ostrzegawczym tonem. Jęknęłam niezadowolona, ale oderwałam się od jego szyi. Po chwili dotarliśmy do domu i najciszej jak potrafiliśmy, doszliśmy do mojego pokoju. Przebrałam się szybko w piżamę, co zrobił również Bartek i położyliśmy się. Odwróciłam się twarzą do mojego siatkarza i złożyłam czuły pocałunek na jego ustach. Kiedy się od niego oderwałam, wtuliłam się w niego, a ten szczelnie otulił mnie swoimi ramionami. Zamknęłam oczy, ale nie mogłam zasnąć. W mojej głowie szumiały wspomnienia.
-Olka no chodź! Będzie fajnie!- zachęcałam przyjaciółkę do wyjścia nad morze. Czas wcielić w życie plan mój i Bartka.
-No dobra!- jęknęła niezadowolona. Pisnęłam szczęśliwa.
-Idziemy!- zarządziłam i z zapakowanymi torbami ruszyłyśmy do wyjścia. Kiedy z daleka Ola zobaczyła Piotrka i Bartka zwolniła i zapytała:
-Jesteś gotowa się dla mnie poświęcić?
-Chodź już, bo chłopaki na nas czekają- złapałam ją za łokieć.
-Jak ty to?- szok na jej twarzy był ogromny.
-Bartek nie jest taki zły przy bliższym poznaniu. A dla najlepszej przyjaciółki jestem w stanie się poświęcić- odparłam i podeszłam do chłopaków.- Cześć!
-O hej- przywitał się Bartek, a Piotrek wyglądał na zaskoczonego.
-Hej- powiedziała Ola.
-Emm, cześć- wymruczał nieśmiało Pit. Chyba będzie trudniej niż myślałam. No nic. Ja nie dam rady? Śmieszne. Ja zawsze daję radę.
-Dobra, co robimy? Jakieś propozycje?- zapytałam z szerokim uśmiechem.
-Znacie tu jakąś dobrą kawiarnię czy coś?- spytał Bartek. Uśmiechnęłam się szeroko i powiedziałam:
-Tak. Tu niedaleko jest najlepsza kawiarnia jaką znam- po czym całą czwórką ruszyliśmy w stronę wspomnianej kawiarni. Usiedliśmy przy wolnym stoliku, po czym zapytałam- Kto co chce?
-A co polecasz?- zapytał Bartek.
-Koktajle i gofry. Ale lody też mają dobre- uśmiechnęłam się.
-Tu wszystko jest świetne- odparła Ola i spojrzała na Piotrka.- Powinieneś spróbować koktajlu jagodowego- zaproponowała Piotrkowi.
-To poproszę. I gofra z kiwi i borówkami- odparł i wyglądał na niesamowicie szczęśliwego. Chyba nasz plan zaczyna działać!
-Ola?- zapytałam.
-To co zwykle.
-Dobra. Bartek, chodź. Pomożesz mi- zarządziłam i chwyciłam chłopaka za przedramię ciągnąc za sobą. Usłyszałam śmiechy Piotrka i Oli, ale je zignorowałam. Złożyliśmy zamówienie i czekaliśmy.
-Słabo nam idzie- stwierdził chłopak.
-Musimy zniknąć- odparłam spokojnie.
-To znaczy?
-A czego nie rozumiesz?
-Podziwiam faceta, który z tobą wytrzymuje- westchnął.
-Nie mam faceta- odparłam spokojnie, a chłopak wyglądał na zaskoczonego.
-Serio?
-Serio, serio. Nie potrzebuję.
-Jak nie potrzebujesz? Nie potrzebujesz kogoś, kto by się o ciebie troszczył, martwił, przytulał...?- zaczął wymieniać obejmując mnie przy tym ramieniem.
-Nie. I lepiej zabierz to łapsko, bo ci je urwę przy samej dupie i wsadzę do gardła- syknęłam zła.
-Wybacz- mruknął.
-Musimy się ulotnić- powtórzyłam.
-Jak?
-Nie wiem, coś wymyślę.
-Zdaję się więc na ciebie- odparł i złapał zamówienie swoje i Piotrka. Ja zabrałam moje i Oli i razem ruszyliśmy do stolika. Podałam przyjaciółce zamówienie i usiadłam obok niej. Ola i Piotrek cały czas rozmawiali i byli zajęci wyłącznie sobą, nie zwracali na nas nawet najmniejszej uwagi.  Kiedy już wszystko zjedliśmy i wypiliśmy, spojrzałam Bartkowi prosto w oczy i kiwnęłam głową.
-Dobra, my nie będziemy wam przeszkadzać, pa- uśmiechnęłam się szeroko, ucałowałam policzek Olki, przytuliłam delikatnie zdezorientowanego Nowakowskiego i spojrzałam wyczekująco na Bartka. Ten również się z nimi pożegnał.
-Cześć- powiedzieliśmy jednocześnie i zaczęliśmy dość szybkim krokiem się oddalać.
-Hej- usłyszałam zaskoczony głos tamtej dwójki. Uśmiechnęłam się pod nosem. Chyba nie będzie aż tak źle.
Zasnęłam z głową pełną wspomnień i uśmiechem na ustach.

*****************
Heyka!
Przedstawiam kolejny rozdział i się nie rozpisuję. Jeżeli chcecie dowiedzieć się czegoś o mojej nieobecności zapraszam do lektury notatki pod ostatnim rozdziałem na moim drugim blogu http://unusual-perfect-story.blogspot.com/
Buziaki, Dream <3 :*