poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Rozdział 2

Nawet nie wiesz, jakie cyrki się tu działy po twoim zniknięciu....
-Ja nie zniknęłam, tylko wyjechałam- powiedziałam.
-Tak. Wyjechałaś nikogo o tym nie informując, a twoja rodzina nie chciała nic powiedzieć. Dopiero potem Kurek się do wszystkiego przyznał. Igła prawie mu mordę obił- opowiadała.- A jakieś dwa tygodnie po twoim, niech będzie, wyjeździe pijany Bartek o drugiej w nocy się do nas dobijał. Był schlany w trzy dupy i zapłakany. Mówił, że nigdy sobie tego nie wybaczy i tym podobne.
-Olka, dlaczego ty mi to mówisz?- zapytałam, kiedy stałyśmy na światłach.
-Nie wiem, ale myślałam, że chcesz wiedzieć- powiedziała. Zaparkowałam perfekcyjnie, zgasiłam samochód i oparłam głowę na kierownicy.
-Ja sama nie wiem, czego chcę- wyszeptałam.
-Kochanie, nie przejmuj się. Za kilka dni wszystko wróci do normy, obiecuję- odezwała się po chwili przyjaciółka i mnie przytuliła. Odwzajemniłam uścisk po czym powiedziałam:
-Dobra, dość tych smutków, idziemy na zakupy!
-No i to rozumiem- zaśmiała się Ola i wysiadła z auta. Zrobiłam to samo i już po chwili szłyśmy alejką jednej z Rzeszowskich galerii. Zakupy zajęły nam ponad godzinę. Kiedy obie wzbogaciłyśmy się o kilka ubrań, poszłyśmy zrobić spożywcze zakupy i ruszyliśmy w stronę mieszkania Oli i Pita. W międzyczasie Aleksandra wysłała do swojego ukochanego informację, że ma po treningu zabrać ze sobą Bartka do ich lokum.

*perspektywa Bartka*

Kiedy dziewczyny wyszły rzucając na krótkie "pa", Piotrek spojrzał na mnie zaciekawiony.
-No co?- zapytałem w końcu.
-Kiedy?
-Co kiedy?
-Kiedy żeście się pogodzili?- zapytał nie tracąc jednak cierpliwości.
-Dzisiaj. Weszła pod koniec treningu. Zobaczyłem ją przypadkiem, ale nic nie dałem po sobie poznać- zacząłem i opowiedziałem mu całą historię.
-O, no nieźle chłopie- powiedział Piotrek.- Teraz tylko uważaj, żebyś znowu nie nawalił.
-No dzięki, ty to umiesz pocieszyć- prychnąłem.
-Nie oburzaj się. Mówię jak jest- odezwał się Nowakowski.- Może najwyższy czas wszystko jej wyjaśnić?
-Nie, Pit. Ja nie potrafię- odpowiadam, wiedząc, co mój przyjaciel ma na myśli.
-Ale Bartek...
-Nie. I nie wracajmy już go tego tematu- uciąłem.
-Tym razem ci odpuszczę. Zbieraj się, lecimy na trening- zarządził Piotr. Niechętnie wstałem i zgarniając swoją torbę, ruszyłem na dół.- Jedziesz ze mną?
-Tak- powiedziałem i wpakowałem się do samochodu przyjaciela. Na hali byliśmy niecałe siedem minut później. Przebraliśmy się i poszliśmy na salę. Tam czekał już trener. Trening, jak trening. Dwie godziny poświęciliśmy tym razem na przyjęcie i atak. Kiedy trening już się skończył i przebieraliśmy się w szatni, odezwał się telefon Piotrka. Ten tylko uśmiechnął się do ekranu, który po chwili pokazał również mi. Widniała na nim wiadomość od Oli:
Po treningu razem z Bartkiem przyjedźcie do naszego mieszkania, bo właśnie zrobiłyśmy z Zuzią zakupy i jedziemy zrobić coś pysznego! Tylko jeszcze nie wiemy co......Zaśmiałem się po przeczytaniu tego, co nie umknęło uwadze Krzyśka.
-Co was tak bawi, psiapsióły?- zapytał.
-Na pewno nie twoje żarty- zaśmiał się gdzieś obok Archem. Cała szatnia ryknęła śmiechem, a urażony Ignaczak prychnął tylko i powiedział:
-Bardzo śmieszne.
-No nas to bawi- rzucił Drzyzga, za co oberwał z buta od Igły.- Dzięki Krzysiu, takiego jeszcze nie mam- zaczął śmiać się rozgrywający, co rozbawiło również pozostałych.
-Koniec!- krzyknął po chwili rozbawiony Archem.- Tylko ja mogę się z niego nabijać- dodał.
-No dobra- mruknął Drzyzga i oddał Ignaczakowi jego buta. Kręcąc głową wyszedłem razem z Piotrkiem z szatni. Rzuciliśmy jeszcze krótkie:
-Do jutra chłopaki- i już nas nie było. Do mieszkania Nowakowskich dotarliśmy kilkanaście minut później. Weszliśmy do środka i usłyszeliśmy śmiechy oraz śpiew. Skierowaliśmy swoje kroki do kuchni, gdzie dziewczyny szykowały jedzenie tańcząc przy tym, śpiewając i co chwila wybuchając śmiechem. Były ze sobą bardzo blisko. Już przed wyjazdem Zuzi tworzyliśmy zgraną paczkę Ola, Piotrek, Zuza i ja. Czasem dołączali do nas Fabian z Moniką albo Igła z Iwoną. Ale zazwyczaj byliśmy we czwórkę. Nienawidzę siebie za to, że to zniszczyłem. Jakim cudem po tak długim czasie przyjaźni mogłem posądzić ją o coś takiego? Kurek jesteś idiotą.
-A co tu tak wesoło?- zapytał Piotrek i przywitał się z Olą.
-Od zawsze tak mamy- odpowiedziała Zuza.
-Właśnie. W sumie, to jeszcze zanim was poznałyśmy, miałyśmy różne dziwne odpały- stwierdziła Ola, na co Zuzia pokiwała głową z uśmiechem. Spędziliśmy cały wieczór we czwórkę rozmawiając i co chwila wybuchając śmiechem.
-A jak długo zostajesz w Rzeszowie?- zapytał nagle Pit Zuzkę.
-Jeszcze nie wiem. Bo mam kilka różnych opcji do przemyślenia. W Gdańsku mogłabym być głównym architektem w firmie chłopaków. Natomiast tu, w Rzeszowie bardziej opłaca mi się otwarcie własnej firmy, o czym zawsze marzyłam. Jeszcze nie wiem, na co się zdecyduję- wyjaśniła. Poczułem ukłucie w sercu. Znowu miałem ją stracić?
-Ale tutaj masz nas- stwierdziła Ola.
-A tam mam rodzinę- odparła spokojnie Zuzia.
-Mam wrażenie, że już dawno podjęłaś decyzję- powiedziała Ola patrząc z uśmiechem na Zuzę.
-No bo wiesz. Tak właściwie, to już nawet miejsce na biuro znalazłam w internecie. Jutro będę się umawiać, żeby je obejrzeć- odpowiedziała dziewczyna. Olka pisnęła szczęśliwa i mocno ją uściskała.
-Wiedziałam, że długo bez nas nie wytrzymasz- stwierdziła pewnie.
-No wiesz. Ale i tak obiecałam Damianowi i Szymonowi, że jeżeli będą mnie potrzebowali, to przyjadę.
-Jejku, ale się cieszę- powiedziała Ola.
-Nie tylko ty- dodałem i również uściskałem Zuzię.
-No ej! Ja też się cieszę- odezwał się Piotrek i także przytulił dziewczynę. Po upływie pół godziny razem z Zuzą opuściłem mieszkanie Oli i Pita. Wsiedliśmy do samochodu dziewczyny, bo ta wcześniej zaproponowała, że mnie odwiezie.
-Zuzia- zacząłem.
-Tak?
-A właściwie, to gdzie ty będziesz mieszkać tu, w Rzeszowie?- zadałem pytanie, które siedziało mi w głowie dłuższą chwilę.
-Na kilka dni zahaczę się w hotelu. A potem znajdę sobie jakieś mieszkanie- odpowiedziała gładko.
-Chyba zwariowałaś- stwierdziłem.
-Niby dlaczego?
-Przecież dopóki sobie czegoś nie znajdziesz, możesz zostać u mnie- zaproponowałem.
-Nie chcę ci robić kłopotu- powiedziała niepewnie parkując pod moim blokiem.
-To żaden kłopot. Zapraszam na górę- uśmiechnąłem się do dziewczyny. Ta odwzajemniła gest, po czym oboje wysiedliśmy z auta. Ruszyłem do wejścia do budynku, gdy zatrzymał mnie głos Zuzi:
-Eee... Bartek- zaczęła niepewnie.
-Tak?
-Mógłbyś wziąć moją walizkę?- zapytała stojąc przy otwartym bagażniku.
-Oczywiście- powiedziałem i zabrałem wspomniany przedmiot. Dziewczyna zarzuciła sobie na ramię jeszcze dużą torbę a na drugie torbę z laptopem.- Daj mi to- wskazałem na sporych rozmiarów torbę spoczywającą na ramieniu mojej przyjaciółki.
-Nie trzeba, ta jest lekka- odpowiedziała poprawiając pasek na ramieniu.
-Już zapomniałem, jaka potrafisz być uparta- stwierdziłem, po czym zdjąłem torbę z ramienia dziewczyny i zarzuciłem na swoje. Zuzia tylko uroczo się zaśmiała i zamknęła auto. Weszliśmy do bloku i skierowaliśmy kroki do mojego mieszkania. Otworzyłem drzwi i przepuściłem dziewczynę przodem. Dziewczyna poszła prosto do kuchni i zapytała:
-Chcesz coś do picia?
-To ja powinienem to zaproponować- stwierdziłem.
-Tymczasowo jesteśmy współlokatorami, więc odpowiadaj- odpowiedziała.
-To poproszę soku- powiedziałem. Chwilę później siedzieliśmy na kanapie pijąc sok. Zadałem wtedy bardzo nurtujące mnie pytanie- Dlaczego wybrałaś Rzeszów?

*perspektywa Zuzy*

-Dlaczego wybrałaś Rzeszów?- zapytał Bartek. I co ja mam ci odpowiedzieć, chłopie? Jak powiem prawdę, to zniszczę wszystko.
-Mam tu wszystkich najbliższych przyjaciół. Wiesz przecież, że z Olą przyjaźnię się od zawsze. A w bonusie mam jeszcze ciebie i Piotrusia- uśmiechnęłam się.
-A propozycja Szymona i Damiana? Takich się podobno nie odrzuca- stwierdził Bartek.
-No nie. Ale to moi bracia i doskonale mnie zrozumieli. A i tak będę od nich dostawała jakieś zlecenia. Teraz muszę zaprojektować wnętrze hotelu w Sopocie- odpowiedziałam.
-Naprawdę?
-Tak- pisnęłam szczęśliwa.
-Jestem z ciebie dumny- powiedział Bartosz i mocno mnie uściskał. Siedzieliśmy w ciszy przez dłuższą chwilę. Kiedy zaczęłam przysypiać Bartek odezwał się.- Zuzia, nie śpi. Idź wziąć prysznic.
-Dobrze- odpowiedziałam zaspana. Wzięłam z walizki kosmetyczkę i zaczęłam szukać piżamy. No świetnie. Zapomniałam jej. Trzy razy przewróciłam wszystko w walizce i w torbie i nic. Niech to...- Bartuś- zaczęłam słodkim głosem.
-Czego chcesz przebiegła kobieto?- zapytał. Doskonale znał ten ton. Niejednokrotnie przecież właśnie dzięki niemu wyciągnęłam nas z trudnych sytuacji. Ale o tym może potem.
-Zapomniałam piżamy- mruknęłam.
-Reprezentacyjna czy klubowa?- zadał kolejne pytanie.
-Oczywiście, że reprezentacyjna- uśmiechnęłam się szeroko. Bartek wręczył mi koszulkę, a ja poszłam z nią i kosmetyczką do łazienki. Kiedy chciałam zamknąć drzwi, Bartek je przyblokował.
-Koleżanko, nie zapomniałaś czegoś?- zapytał z cwanym uśmiechem.
-Nie- odpowiedziałam pewnie.
-Skoro tak- stwierdził i odwrócił się. A za plecami trzymał ręczniki.
-Bartuś- powiedziałam.
-Tak?- zapytał a ja wystawiłam przed siebie rękę.- O co ci chodzi?
-Bartek, proszę cię- westchnęłam.
-No to weź je sobie- zaśmiał się i wystawił rękę do góry. Podeszłam do niego i spojrzałam mu głęboko w oczy.
-Bartek, daj mi ten cholerny ręcznik. Albo zabieram swoje rzeczy i jadę do hotelu. Tam mi nikt nie będzie żałował ręczników- powiedziałam lekko zirytowana.
-No masz, nie bulwersuj się tak- odpowiedział z uśmiechem Kurek i wręczył mi wspomniane przedmioty.
-Dziękuję- wzięłam ręczniki i weszłam z nimi do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam moją piżamę. Sięgała mi za połowę uda. Jak każda koszulka tego wielkoluda. Jak można być tak wielkim? Kiedy wyszłam z łazienki, pomieszczenie zajął Bartek. Kiedy opuścił łazienkę i mnie zobaczył powiedział:
-No ty chyba zwariowałaś.



********************
Tak, to znowu ja!
Rozdział mi się kompletnie nie podoba....
Pozdrawiam, Dream :* <3

14 komentarzy:

  1. Co Ci się tu nie podoba?! Jest świetne. Igła i Achrem! Nie mogę z nich. -Co was tak bawi, psiapsióły?- zapytał.
    -Na pewno nie twoje żarty- zaśmiał się gdzieś obok Archem. Cała szatnia ryknęła śmiechem, a urażony Ignaczak prychnął tylko i powiedział:
    -Bardzo śmieszne.
    -No nas to bawi- rzucił Drzyzga, za co oberwał z buta od Igły.- Dzięki Krzysiu, takiego jeszcze nie mam- zaczął śmiać się rozgrywający, co rozbawiło również pozostałych.
    -Koniec!- krzyknął po chwili rozbawiony Archem.- Tylko ja mogę się z niego nabijać- dodał. Wygrałaś tym. I jeszcze dodam. Bardzo mnie ciekawi czego Bartek tak żałuje. Moja teoria: Byli razem, ale coś poszło nie tak, ale to tylko moje domysły
    Czekam na kolejne *-*
    Pozdrawiam i weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3 Mi z całego tekstu podoba się tylko ten fragment. :D

      Usuń
  2. Kolejny cudowny rodział.
    Tyle jestem w stanie napisać.
    Czekam na następny. Kiedy będzie? :)
    Buziaczki. ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Codziennie jakiś twój rozdział ? To genialny pomysł, bo dziś jak wstałam to już nie mogłam się doczekać jutra, a tu taka niespodzianka :) Rozdział świetny, nie wiem co Ci się nie podoba xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo<3 Miło czyta się takie słowa <3 :*

      Usuń
  4. Rozdział jest genialny :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Awwwww 😍 podoba mi się i to bardzo!
    Ach te treningi i Igła ❤
    Wszystko dopiero się zaczyna i na pewno jeszcze sporo się u nich będzie działo 😀 oby dobrego
    Pozdrawiam i do następnego 😙

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo <3
      A działo się będzie bardzo dużo :D

      Usuń
  6. świetny :) Wszystko powoli wraca do normy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny! Czekam na kolejny 😊

    OdpowiedzUsuń