niedziela, 25 grudnia 2016

Rozdział 14

Weszłam do kuchni, aby zrobić śniadanie. Standardowo usiadłam na blacie i pstryknęłam czajnik, aby woda się zagotowała. Do kuchni wszedł Bartek w samych bokserkach. Uśmiechnęłam się do niego. Odwzajemnił to i podszedł do mnie bardzo blisko spojrzał mi głęboko w oczy i szeptem zapytał:
-Nigdy się tego nie oduczysz?- zarumieniłam się, co zdarza mi się niezwykle rzadko. Zarzuciłam mu ręce na szyję i w pierwszej chwili miałam zamiar go pocałować. Zmieniłam jednak zdanie równie szybko i powiedziałam z uśmiechem:
-Powinieneś się już przyzwyczaić- poczułam jego ręce na moich biodrach. Kolejny raz przez moją głowę przeleciała myśl o pocałunku. Kolejny raz ją jednak odrzuciłam.
-A może się martwię, że kiedyś spadniesz i coś ci się stanie- powiedział, a ja spojrzałam na niego spod wysoko uniesionej brwi.
-Aż tak ci na mnie nie zależy- odparłam i zeskoczyłam z blatu.
-Skąd ta pewność?- zapytał. Nie uzyskał jednak odpowiedzi. Zalałam nasze kawy i zaczęłam robić kanapki. Zjedliśmy śniadanie bez słowa. Następnie ubrałam się, zabrałam laptopa oraz torebkę i ruszyłam do firmy. Miałam dzisiaj bardzo ważne spotkanie.
O 11 byłam już po spotkaniu i nie miałam już zaplanowane niczego więcej. Ubrałam więc moją kurtkę, zabrałam wszystkie rzeczy i wyszłam z biura zamknęłam drzwi. Magda, która była fryzjerką i miała salon naprzeciwko zapytała:
-Idziesz już?
-Tak. Jeśli ktoś by mnie szukał, to niech dzwoni pod podany na drzwiach numer, dobrze?
-Nie ma sprawy, do jutra- odpowiedziała.
-Cześć- rzuciłam i wyszłam z budynku. Wsiadłam do samochodu i po raz kolejny mój mózg podrzucił mi pewne wspomnienie związane z Bartkiem.
Wychodzę zła ze szkoły. Trener stwierdził, że nie pojadę na zawody. Świetnie. Nie patrzyłam przed siebie i z dużym impetem na kogoś wpadłam. Poczułam silne ręce, które złapały mnie w pasie, abym nie upadła.
-Wszystko w porządku?- zapytał Bartek.
-Serio? Znowu ty?- zapytałam zła.
-Też się cieszę, że cię widzę.
-Daruj sobie. Nie mam nastroju do żartów- mruknęłam i ruszyłam do wyjścia.
-Coś się stało?- zapytał idąc za mną.
-Tak. Trener stwierdził, że kapitan, podpora drużyny i najlepsza bramkarka w tej szkole nie są mu potrzebne na zawodach. Uściślając. Te trzy osoby to ja- wyrzuciłam na jednym wydechu.
-To jest powodem twojej złości?
-Tak. Od trzech lat gram w ręczną. Na bramce czuję się doskonale. Idzie mi najlepiej z całej drużyny. A on stwierdził, że nie weźmie mnie na zawody, bo jestem za młoda.
-No i co byś chciała żebym ci powiedział?
-Nie mam pojęcia. Ale możesz zając moje myśli czymś innym- zaproponowałam.
-Masz na teraz jakieś plany?- zapytał od razu.
-Nie- odpowiedziałam z uśmiechem.
-Świetnie, idziemy- powiedział i złapał mnie za rękę ciągnąc w tylko jemu znanym kierunku. Dotarliśmy na klif. Usiadłam blisko jego brzegu i spojrzałam przed siebie.
-Pięknie tu- wyszeptałam wciągając do płuc morskie powietrze.
-Oj tak- usłyszałam po mojej prawej stronie. Po chwili ciszy Bartek odezwał się ponownie- Wiesz, że mamy wspólną sprawę do załatwienia?- zapytał.
-My?
-Przyjaźnisz się z Olą Wilczewską, prawda?- zapytał.
-Prawda. Ale co Ola ma do tego?
-Ja przyjaźnię się z Piotrkiem, którego miałaś nawet okazję poznać.
-No i co z tego?- zapytałam, jednak po chwili trybiki w mojej głowie zaczęły pracować.- Czekaj, czekaj. Piotrkowi podoba się Ola! Powiedz, że tak!
-No tak, podoba się. Nie mogę już tego słuchać! Ola to, Ola tamto. A Ola ma dzisiaj taką śliczną bluzkę, wiesz. I ona tak pięknie podkreśla jej oczy- mówił Kurek udając przy tym swojego przyjaciela. Wybuchnęłam głośnym śmiechem, ponieważ niesamowicie rozbawiło mnie zachowanie chłopaka.
-Z Olą jest podobnie- powiedziałam i zaczęłam naśladować przyjaciółkę.- A on spojrzał dzisiaj na mnie jak przechodziłyśmy obok nich. I się uśmiechnął!- Bartek zaczął się śmiać widząc to.- Gnomie, nie śmiej się. Jak mi to powiedziała, to zaproponowałam jej, żeby już zaplanowała ślub i imiona dla dzieci- dodałam.
-I co ona na to?- zapytał rozbawiony.
-Obrażona stwierdziła, że pomyśli o tym po pierwszej rozmowie- zaśmiałam się.
-No więc widzisz! Musimy im pomóc się spiknąć!
-Okey. Ale jak? To nie będzie proste.
-Znasz Olę?
-Lepiej niż ona sama siebie.
-A ja znam Piotrka równie dobrze. To musi się udać!

Uśmiechnęłam się do siebie. Wtedy zaplanowaliśmy jak sprawić, żeby Ola i Piotrek się spotkali, pogadali, a może nawet zostali parą. Jak widać, udało się. W końcu pomagamy im teraz ze ślubem. Cały czas zastanawiałam się nad sytuacją, która miała miejsce rano. Co ja mam o tym myśleć? Nagle zadzwonił mój telefon. Zaczęłam go szukać w torebce. Kiedy go wydobyłam na ekranie widniał numer Piotrka.
-Cześć- odebrałam.
-Hej Zuzka- powiedział Nowakowski.
-Masz do mnie jakąś sprawę?
-Chcę pogadać- odpowiedział.
-Kiedy?
-Najlepiej teraz.
-No dobrze. Gdzie?
-W mieszkaniu moim i Oli.
-Będę za chwilę. Rób kawę- powiedziałam i się rozłączyłam. Po dziesięciu minutach parkowałam pod blokiem, w którym mieszkają moi przyjaciele. Zabrałam torebkę i ruszyłam do drzwi. Kiedy już wgramoliłam się na odpowiednie piętro, zadzwoniłam dzwonkiem, a drzwi momentalnie się otworzyły.
-Cześć- przywitał mnie Piotrek.- Wejdź.
-Cześć, dzięki. Stało się coś?- zapytałam.
-Zdejmij kurtkę, butów nie musisz. Usiądziemy i pogadamy.
-No dobrze- odparłam. Po chwili siedziałam w kuchni na przeciwko Nowakowskiego i patrzyłam mu prosto w oczy czekając aż ten w końcu wykrztusi z siebie to, co ma mi do powiedzenia.
-W sumie, to nie wiem od czego mam zacząć.
-Od początku- stwierdziłam.
-Tylko...
-Piotrek- przerwałam mu.
-Okey, okey. Pokłóciliście się rano z Bartkiem?- zapytał.
-A to ma jakiś związek?
-Zapytałem pierwszy- uśmiechnął się.
-Nie nazwałabym tego kłótnią- stwierdziłam i opowiedziałam przyjacielowi całe zajście.
-Żartujesz!
-A wyglądam?- zapytałam.
-Nie bardzo...- mruknął.
-No właśnie- westchnęłam.
-On nie chciał mi nic powiedzieć. Teraz już wiem dlaczego!- oburzył się Piotrek.
-Nie rozumiem- odparłam zgodnie z prawdą.
-A co tu jest do rozumienia?- zapytał zdziwiony Nowakowski.
-No, raczej dużo. Mam wrażenie, że jesteś poinformowany dużo lepiej niż ja- westchnęłam i oparłam głowę na ręce.
-Nie jestem pewien, czy mogę i czy powinienem ci cokolwiek mówić.
-Jeny, Pit. Jaśniej! Błagam!- mruknęłam. Wtedy pojawiła się Poli. Wskoczyła na krzesło obok swojego pana, a ten chcąc, nie chcąc musiał zacząć ją głaskać. Wyglądał, jakby go to zrelaksowało.
-Jak by ci to powiedzieć...- zaczął się zastanawiać Nowakowski.
-Mogłeś o tym pomyśleć zanim mnie tu ściągnąłeś- mruknęłam.
-Nie denerwuj się kochana- poprosił z rozbrajającym uśmiechem.
-Nie wymagasz zbyt wiele?
-Mała, ja wiem, że ty zawsze byłaś nerwowa, ale daj mi chwilkę.
-Jasne- westchnęłam i napiłam się kawy.- Już?- zapytałam po chwili ciszy.
-Ciiiii....- uciszył mnie Piotrek. Po dłuższej chwili powiedziałam mocno zirytowana:
-Cholera jasna! Ściągasz mnie tu, żeby pogadać, a teraz milczysz, bo się zastanawiasz! Miałeś dość czasu! A ja już nie mam cierpliwości tu siedzieć i czekać, aż wreszcie dojdziesz do porozumienia sam ze sobą!
-No bo myślę jak mam ci powiedzieć, że on nadal coś do ciebie czuje! Jemu nadal zależy!- krzyknął Nowakowski.- Czy ja to właśnie powiedziałem?
-Tak- uśmiechnęłam się, pocałowałam go w policzek i dodałam- Dziękuję- ubrałam się i już mnie nie było. Piotrek chwycił do rąk swój telefon i wybrał numer Bartka.
-Halo?- odebrał Kurek.
-Nie spierdol tego- powiedział Nowakowski i się rozłączył.

***********************
Nie tak miało być, ale jestem zadowolona.
Dream <3 :*

niedziela, 18 grudnia 2016

Rozdział 13

*trzy miesiące później*

Mamy szósty grudnia. Jest niedziela, a Bartka nie ma, bo pojechał na mecz do Kędzierzyna. Jestem umówiona z Olą na dwunastą w galerii w centrum. Idziemy na obiad, potem do kina, na zakupy i pewnie znowu coś zjeść. Znając nas zakupy zajmą bardzo dużo czasu. Niechętnie wstaję z łóżka i powolnym krokiem idę w stronę kuchni. Wypijam kawę i zjadam kanapkę. Następnie idę do łazienki, biorę szybki prysznic, maluję się, czeszę i ubieram w przygotowane wczoraj rzeczy. Siadam na kanapie z laptopem na kolanach i zaczynam kończyć jeden z projektów. W ostatnim czasie udało mi się rozkręcić firmę i mam coraz więcej zleceń. Kiedy kończę pracę, zapisuję projekt, ubieram buty, kurtkę, zabieram torebkę, do której dorzucam telefon i wychodzę z mieszkania. Zamykam je, wrzucam klucze do torebki i idę w stronę samochodu. Zajmuję miejsce za kierownicą i jadę do galerii. Kieruję się w stronę restauracji, w której jesteśmy umówione na obiad. Widzę Olę siedzącą przy jednym ze stolików.
-Hej- mówię i całuję policzek dziewczyny.
-Cześć- odpowiada, a ja zajmuję miejsce naprzeciwko niej. Biorę do ręki menu i zamawiam obiad u kelnera, moja przyjaciółka robi to samo, po czym patrzy na mnie badawczym wzrokiem.
-Mam coś na twarzy?- pytam dotykając dłonią obu policzków.
-Nie, dlaczego?- odpowiada pytaniem.
-Więc dlaczego mi się przyglądasz?
-Zastanawiam się- odparła z delikatnym uśmiechem.
-A nad czym, jeśli można wiedzieć- powiedziałam lekko poirytowana jej postawą.
-Jak długo zamierzasz oszukiwać samą siebie- odparła lakonicznie.
-Możesz jaśniej?- poprosiłam.
-Jaśniej? Ależ proszę cię bardzo! Jak długo masz zamiar oszukiwać siebie, że nie ty do Bartka nic nie czujesz. Jest ci on całkowicie i stuprocentowo obojętny i nie mięknie ci serducho na jego widok- powiedziała nad wyraz spokojnie jak na treść jej wypowiedzi. Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech. Otworzyłam jedno oko i zobaczyłam, że przyjaciółka nadal tam siedzi.- Nie zniknęłam, nie licz na to- zaśmiała się.
-Mnie to nie bawi- mruknęłam.
-A mnie nie bawi fakt, że niszczysz sobie życie- powiedziała. W tej chwili kelner podał nam nasz obiad. Zaczęłyśmy jeść. Nic nie mówiłam, licząc, że przyjaciółka odpuści sobie ten temat.- Wracając do tematu...- zaczęła Ola, ale jej przerwałam.
-Po co to drążysz?- warknęłam.
-Bo nie mogę patrzeć na to, jak cierpisz- wyznała lekko wyprowadzona z równowagi.- Jak oboje cierpicie. Nie pamiętasz, co pisałaś w mailach do mnie jak jeszcze byłaś w Hiszpanii?- zapytała. Tak, miałam z nią kontakt po wyjeździe, ale niewiele osób o tym wie.- Że go kochasz. I że to się nie zmieni. Że za nim tęsknisz mimo tego, co zrobił. Zuzka, kogo ty oszukujesz?- westchnęła. Ja też.
-Ola, to nie jest takie łatwe- powiedziałam i władowałam sobie sałatkę do buzi.
-Co nie jest łatwe?
-To- powiedziałam i machnęłam ręką ukazując, o co mi chodzi.- Jestem dla niego tylko przyjaciółką i to się już nie zmieni. Boli mnie to. Każdego wieczoru, kiedy leżę wtulona w niego i wiem, że nigdy nie usłyszę od niego tych dwóch słów. Kiedy siedzę co rano na blacie i robię kawę, a on po prostu nie podejdzie i mnie nie pocałuje. Ola, nawet nie wiesz, jak bardzo bym chciała, żeby było inaczej. Żebym była tym jego pieprzonym oczkiem w głowie. Tym cholernym numerem jeden. Jego księżniczką. Jego ideałem- ostatnie słowa powiedziałam szeptem czując łzy gromadzące się pod powiekami.
-Przepraszam- wyszeptała Ola.- Ja...
-Nic nie mów- poprosiłam.- Po prostu dajmy temu spokój- westchnęłam i starłam samotną łzę.
-No... dobrze- odpuściła Ola. Dokończyłyśmy posiłek w ciszy i wyszłyśmy z restauracji wcześniej płacąc za nasz obiad. Rozmawiałyśmy swobodnie nie wracając do wcześniejszego tematu. Kiedy byłyśmy w jednym ze sklepów podeszłam do stoiska z sukienkami. Zaczęłam je przeglądać i trafiłam na śliczną bordową kreację. Wyszukałam mój rozmiar i przywołałam Olę ruchem ręki.
-Zobacz- powiedziałam pokazując sukienkę.
-Jest... śliczna. W tej chwili marsz do przymierzalni- odezwała się.
-Nie musisz mi dwa razy powtarzać- zaśmiałam się. Po chwili miałam już sukienkę na sobie. Wyszłam z przymierzalni i pokazałam się przyjaciółce.
-Śmiem twierdzić, że sukienka była szyta z myślą o tobie- stwierdziła Ola.
-Całkiem prawdopodobne- odparłam i wróciłam do przymierzalni. Ubrałam wcześniejsze ciuchy i ruszyłam do kasy, aby kupić sukienkę.
-Nie darowałabym ci gdybyś jej nie kupiła- powiedziała Wilczewska.
-Jako twoja świadkowa muszę się prezentować, nie?- zapytałam z uśmiechem.
-No dokładnie!- poparła mnie dziewczyna. Ruszyłyśmy na dalszy podbój sklepów. Potem stwierdziłyśmy, że nie mamy jednak ochoty na kino i poszłyśmy na kawę i ciasto. Spędziłyśmy w kawiarni ponad godzinę śmiejąc się i rozmawiając. Koło osiemnastej pożegnałyśmy się i wróciłam do mieszkania. Chciałam je od kluczyć, ale było otwarte. Dlaczego? Zamykałam je. Jestem przekonana. Niepewnie weszłam do środka i widząc walizkę Bartka w korytarzu momentalnie się uspokoiłam, wiedząc, że to on wrócił. Zdjęłam kurtkę i kiedy odwieszałam ją do szafy poczułam silne ramiona, które oplotły mnie w pasie.
-Cześć księżniczko- usłyszałam cichy szept przy uchu.
-Hej- odpowiedziałam uśmiechnięta.
-Tęskniłaś?- zapytał i odwrócił mnie przodem do siebie Bartek.
-Ani trochę- odpowiedziałam poważnie patrząc mu prosto w oczy.
-Nawet nie ociupinkę?
-Nie.
-Ani troszeczkę?- zapytał pokazując niewielką odległość między palcami.
-Okropnie tęskniłam, wariacie- uśmiechnęłam się i wtuliłam w niego. Bartek mocno mnie przytulił.
-Ja też- szepnął. Przez głowę przemknęła mi myśl o rozmowie mojej i Oli, ale szybko ją odgoniłam. Nie mogę zacząć ryczeć!
-Jakie plany na wieczór?- zapytałam.
-Mam zamiar spędzić go z piękną i uroczą kobietą- uśmiechnął się chłopak.
-O, to ja wam nie będę przeszkadzać i sobie pójdę.
-Z tobą głuptasie- zaczął się śmiać i znowu mnie przytulił.
-Chyba że tak- powiedziałam.

*perspektywa Bartka*

Wygraliśmy mecz 3:1. Wracamy do hotelu, jemy obiad i rozchodzimy się do pokoi, aby się spakować. Wchodzę do pokoju, który dzielę z Pitem i siadam na łóżku.
-Kiedy z nią pogadasz?- zapytał przyjaciel.
-Dzisiaj, jak wrócę- odpowiedziałem.
-A kiedy jej powiesz, że ją kochasz?- zadał kolejne pytanie.
-Pewnie nigdy. Nie mam tyle odwagi.
-Jesteś facetem! Zbierz się w sobie i jej w końcu powiedz!- zdenerwował się Piotrek. Spojrzałem na niego i zobaczyłem niesamowite oburzenie na jego zazwyczaj spokojnej twarzy. Usiadł na swoim łóżku naprzeciwko mnie i spojrzał mi głęboko w oczy.
-Czego ode mnie oczekujesz?- zapytałem.
-Od ciebie?! Że się wreszcie ogarniesz! Masz w domu taki skarb. Pod nosem. Kochasz ją. Musisz zawalczyć.
-Boję się, rozumiesz?- powiedziałem załamanym głosem. Opuściłem głowę, nie chcąc aby przyjaciel zobaczył wyraz mojej twarzy.
-Czego się boisz do jasnej cholery!?- zapytał kompletnie wyprowadzony z równowagi Nowakowski.
-Nie chcę jej po raz kolejny stracić. Wolę się z nią przyjaźnić i mieć ją blisko. Niż powiedzieć dwa słowa za dużo i stracić ją na zawsze- wyszeptałem. Odpowiedziała mi cisza. Lekko uniosłem głowę i spojrzałem na przyjaciela. Siedział na swoim łóżku i patrzył na mnie zaskoczony. Przez kilka sekund miałem wrażenie, że przestał oddychać.
-Ale ty ją przecież kochasz- wydusił wreszcie.
-Kocham. I gdybym miał pewność, że nie stracę jej po tym, jak jej to powiem, to nie zastanawiałbym się ani chwili. Ale nikt mi nie da takiej gwarancji- zakończyłem, wstałem i zacząłem pakować rzeczy do torby. Zamknąłem ją, zarzuciłem na ramię i opuściłem pokój.

*perspektywa Zuzy*

Razem z Bartkiem spędziliśmy spokojny wieczór gapiąc się w telewizor i jedząc chipsy.
Kiedy położyliśmy się spać, tradycyjnie wtuliłam się w Kurka i z delikatnym uśmiechem na ustach zamknęłam oczy.
-Cześć- słyszę po wejściu do szkoły. Miałam mieć dzisiaj na 9, ale pani dyrektor ma do mnie jakąś szalenie ważną sprawę i musiałam pojawić się w szkole.
-Hej- odpowiadam nie odwracając się.
-Co u ciebie?- pyta mój rozmówca idąc za mną. Gwałtownie się zatrzymuję i odwracam. Nie był to najlepszy pomysł. Chłopak wpadł na mnie. Złapałam się jago koszulki, aby nie wylądować na ziemi. Poczułam silną rękę, która oplotła mnie w talii. Stanęłam do pionu, podniosłam głowę i zobaczyłam...
-Cholera jasna, Kurek, czy ja zawsze muszę wpadać na ciebie?- zapytałam.
-Przeznaczenie- zaśmiał się chłopak.
-Albo po prostu mnie prześladujesz- stwierdziłam.
-O nie! Odkryłaś mnie! Teraz jestem skończony- powiedział wkładając w to swoje wszystkie umiejętności aktorskie i z ciężkim łoskotem opadł na ławkę. Słysząc to zaczęłam się śmiać. Usiadłam obok niego i płakałam ze śmiechu. Kiedy się już trochę uspokoiłam, otarłam łzy i podniosłam wzrok na Bartka.
-Nie jesteś taki zły- stwierdziłam i poszłam do gabinetu pani dyrektor.

Obudziłam się z szerokim uśmiechem. Sytuacja, która mi się przyśniła była pierwszą, podczas której nie zareagowałam na Bartka alergicznie. Zaczynałam go lubić.

*******************
Trochę mnie nie było, ale jestem! Wróciłam. I teraz postaram się być bardziej regularna. Po zakończeniu Walki z losem mam więcej czasu. Ale, tak jak obiecałam, tam też się coś jeszcze pojawi.
Buziaki, Dream <3 :*