niedziela, 2 lipca 2017

Rozdział 23

-Jak ci idzie?- zapytał Bartek obejmując mnie w pasie. 
-Niekoniecznie już sięgam, ale boję się to przekazać tobie, bo znowu się zaplączesz- zaśmiałam się, a po chwili.... poczułam jak tracę grunt pod nogami. Pisnęłam zaskoczona i spojrzałam w dół, na głowę Bartka, który wziął mnie na swoje barki.
-Zwariowałeś?
-Oj, wieszaj lampki, nie narzekaj- powiedział i złapał mnie za uda, żebym nie spadła.
-Życie z tobą nigdy nie będzie nudne- zaśmiałam się.
-To dobrze?- zapytał, a ja w odpowiedzi pochyliłam się i szybko go pocałowałam.- To znaczy tak?
-Tak- odpowiedziałam i kontynuowałam wieszanie lampek. Po chwili w salonie pojawił się Kuba i zaczął podawać mi bombki. Kiedy skończyliśmy Bartek poszedł po nasze rzeczy do samochodu, a ja do kuchni pomóc pani Krysi.
-Co mam robić?- zapytałam szeroko się uśmiechając.
-Możesz zacząć lepić pierogi- powiedziała wskazując wycięte już kółka. Zabrałam się za przekazane mi zajęcie cicho nucąc pod nosem kolędę lecącą w radiu. - Jesteś szczęśliwa?- zapytała nagle, a ja podniosłam zaskoczona wzrok, ponieważ myślami byłam zupełnie gdzieś indziej.
-Skąd to pytanie?
-Chcę wiedzieć czy jesteś szczęśliwa z moim synem- uśmiechnęła się.
-Bardzo- odpowiedziałam.- Nie mogłam sobie wymarzyć lepszego faceta- Nagle poczułam ręce, które oplotły mnie w pasie.
-Miło mi to słyszeć- powiedział Bartek i pocałował moją szyję.
-Mówię samą prawdę- uśmiechnęłam się. Ten odwrócił mnie przodem do siebie i namiętnie pocałował.
-Fuuuuu!- zaśmiał się Kuba wchodząc do kuchni.
-Sam niedługo będziesz robił podobnie- stwierdziłam, a Bartek jedynie pokazał mu język. Młodszy Kurek spłonął rumieńcem, a jego starszy brat rozbawiony stwierdził:
-Czyżbyś już to robił?
-Nie- odparł, a ja już wiedziałam.
-Nie umiesz kłamać, dokładnie jak twój brat.
-O wypraszam sobie! Umiem kłamać!- oburzył się Bartek.
-Nie- powiedziałam jednocześnie z jego mamą i zaczęłyśmy się śmiać.
Godzinę później wychodziłam z łazienki gotowa do wigilii. Miałam na sobie czerwoną sukienkę z 3/4 koronkowym rękawem i czarną wstążką w pasie. Włosy rozpuściłam i lekko pofalowałam. Na nogi założyłam wysokie, czarne szpilki. Zeszłam do salonu, w którym stał stół przygotowany na dzisiejszą kolację. Pomogłam pani Krysi przynieść wszystkie potrawy na stół wigilijny. Każdy stanął przy swoim miejscu, pan Adam wziął do ręki talerzyk z opłatkiem i zaczął:
-Bardzo cieszę się, że widzimy się w takim gronie. Kochani życzę Wam dużo szczęścia, radości i miłości oczywiście- mówiąc to spojrzał na mnie i Bartka, który złączył nasze dłonie. Wzięliśmy po jednym opłatku i zaczęliśmy się łamać. Najpierw odwróciłam się w stronę Bartka, uniosłam głowę patrząc mu prosto w oczy. Uśmiechnęłam widząc ich znajomy błękit.
-Kochanie wszystkiego, co najlepsze. Dużo szczęścia, radości, miłości ze mną oczywiście, cierpliwości dla mojej skromnej osoby. Żebyś już nigdy nie musiała płakać i cierpieć.
-Ja tobie życzę zdrówka przede wszystkim, bo ono jest najważniejsze ale również szczęścia, żeby cię ono nie opuszczało w żadnej z chwil. Dużo miłości i ciepełka- zakończyłam. Następnie połamałam się opłatkiem z resztą domowników. Usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy konsumować wspaniałe potrawy. Cały wieczór minął w spokojniej, ciepłej i rodzinnej atmosferze.
Grubo po godzinie 22 Kuba i rodzice Bartka poszli spać, a my siedzieliśmy w salonie.
-Idziemy na spacer?- zapytał nagle mój siatkarz.
-O tej godzinie? Zwariowałeś?- odpowiedziałam pytaniem patrząc mu prosto w oczy.
-No weeeeź. Idziemy- jęknął ciągnąc mnie za rękę.
-Zwariowałeś- zawyrokowałam.- Ja nie chcę nigdzie iść. Zimno jest, spać mi się chce i w ogóle- dodałam przy czym machnęłam ręką ukazując to "w ogóle".
-Mała no weź. Czemu nie? Przejdziemy się, zaczerpniemy świeżego powietrza. Jutro już stąd wyjeżdżamy, a ja nawet nie odwiedzę mojego boiska- westchnął. Niezadowolona podniosłam z wygodnej kanapy mój tyłek i ruszyłam do pokoju, który zajmujemy, aby przebrać się w coś cieplejszego, kiedy zdjęłam sukienkę i zaczęłam ubierać dresy, poczułam dłonie lądujące na moich biodrach i szept przy uchu:
-Wiesz co, może jednak zostaniemy- po czym usta mojego siatkarza wylądowały na mojej szyi i zaczęły ją delikatnie całować.
-Nie, nie, nie. Chciałeś spacer, to zapraszam- odparłam do końca się ubierając i wyszłam, ciągnąc Bartka za sobą. Ubraliśmy się ciepło i zabraliśmy komplet kluczy. Zamknęliśmy drzwi i wyszliśmy na odśnieżone podwórko. Bartek złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć w nieznanym mi kierunku. No dobra, może znanym, ale po ciemku to ja kompletnie nie mam pojęcia, gdzie my jesteśmy. Szliśmy jakieś dziesięć minut trzymając się za ręce i luźno rozmawiając na wszystkie tematy, które wpadły nam do głowy.
-Skąd pomysł na spacer?- zapytałam patrząc mu prosto w oczy.
-A tak jakoś- wzruszył ramionami.
-Okej- westchnęłam.
-Chodź- zaśmiał się wesoło Bartek i pociągnął mnie w jakąś boczną ścieżkę.
-Gdzie idziemy?- zapytałam patrząc na niego zaciekawiona.
-Nie poznajesz tego miejsca?- odpowiedział pytaniem zdziwiony.
-Jak mam poznawać coś, czego nie widzę- odparłam wzruszając ramionami.
-To teraz się przyjrzyj- szepnął stając za moimi plecami i mocno mnie przytulając.  Spojrzałam na boisko do siatki, które było dokładnie odśnieżone i oświetlone. Stała na nim grupa nastolatków i odbijała piłkę wesoło się śmiejąc i rozmawiając. Wtedy uświadomiłam sobie, że jest to boisko, na którym Bartek stawiał swoje pierwsze kroki. Pokazał mi je, kiedy byłam z nim po raz pierwszy u jego rodziców.
-Zazdroszczę im- westchnęłam.
-Czego?- zapytał Bartek zaskoczony.
-Spójrz na nich. Są beztroscy, szczęśliwi a ich najczęstszym problemem jest zapewne to, aby znaleźć czas na spotkanie, bo mają pełno nauki. My też tacy byliśmy- odparłam ścierając z oka samotną łezkę.
-Hej, maleństwo- odwrócił mnie przodem do siebie i mocno przytulił gładząc dużą dłonią po plecach.- Czas leci. Jesteśmy już dorośli i mamy dużo więcej problemów.
-Ale zobacz. W Trójmieście mięliśmy tylu przyjaciół, mnóstwo wspaniałych chwil i wspomnień.
-Nasza pierwsza randka- uśmiechnął się uroczo, co zrobiłam również ja przypominając sobie tamtą sytuację.


*******************
No witam!
Jeżeli nie jesteś zagubionym wędrowcem, zapraszam do czytania.
Next koło środy/czwartku.
Dream <3

P.S. NASI JUNIORZY SĄ MISTRZAMI ŚWIATA!!!!
GRATULACJE PANOWIE <3

1 komentarz: