Kolejnego dnia obudziliśmy się kilka minut przed 9, zjedliśmy śniadanie i zbieraliśmy się w drogę do Gdańska. Po pożegnaniu się z rodziną Kurka i gorącą obietnicą, że niedługo znów ich odwiedzimy, wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy do mojego rodzinnego miasta.
-I co? Było tak strasznie?- zaśmiał się Bartek.
-Mam ci przypomnieć, jak ty się stresowałeś przed naszą wizytą u moich rodziców?- odpowiedziałam pytaniem z kpiącym uśmiechem na ustach.
-Nie wypominaj mi- pogroził mi palcem, po czym oboje zaczęliśmy się śmiać. Zdjęłam kurtkę wrzucając ją na tylne siedzenie, bo zrobiło mi się strasznie ciepło. Po jakichś dwóch godzinach zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej, żeby zatankować i wypić jakąś kawę.
-Kupisz mi kawę?- zapytałam szeroko się uśmiechając do mojego siatkarza.
-A sama nie możesz?- westchnął patrząc na mnie podejrzliwie.
-Zmarznę jak wysiądę- odparłam słodko uśmiechając się do siatkarza.-No proszę cię. Barteeeek.
-Dobra, dobra- powiedział również się uśmiechając.
-Dziękuję- pocałowałam jego policzek.
-Zaraz wracam- klepnął moje udo i wysiadł z samochodu. Mój uśmiech stał się jeszcze szerszy. Nagle rozdzwonił się mój telefon. Wytargałam go z dna torebki i odebrałam.
-Halo?
-Cześć córuś- usłyszałam głos mamy.
-Hej mamo- odpowiedziałam wesołym tonem.
-Kiedy będziecie?
-Jeszcze jakieś cztery do pięciu godzin. To kawał drogi- westchnęłam.
-Wiem, wiem. Po prostu zastanawiam się, czy zdążycie na obiad.
-Niestety nie, ale obiecuję ci, że na kolację będziemy na dwieście procent- uśmiechnęłam się szeroko.
-Łazanki już czekają. Tak samo jak pierogi- kusiła mnie mama.
-Jak dobrze, że to Bartek prowadzi. Bo gdybym to ja siedziała za kierownicą, to źle mogłoby się to skończyć- zaśmiałam się.
-Domyślam się. Szczególnie po takiej pokusie- dodała ze śmiechem.
-Dokładnie- zakończyłam.
-Dobrze Zuziu, to ja ci więcej nie przeszkadzam. Jedźcie ostrożnie a my tu na was czekamy.
-Oczywiście mamuś, pa.
-Pa- usłyszałam w odpowiedzi i zakończyłam połączenie. Po niecałych pięciu minutach dołączył do mnie Bartek niosący dwie kawy i jakąś reklamówkę. Wsiadł do auta i podał mi moją kawę.
-Dziękuję- uśmiechnęłam się i pocałowałam jego policzek, a przynajmniej planowałam, bo cwaniak przekręcił głowę i trafiłam na usta.
-Proszę bardzo kochanie- odparł również obdarzając mnie uśmiechem.- A to tak na osłodę- dodał wręczając mi reklamówkę. Otworzyłam ją znajdując w środku dwie paczki żelków, dużą tabliczkę Milki Oreo i dwie paczki ciastek.
-My to wszystko zjemy?- zapytałam zaskoczona.
-No pewnie- uśmiechnął się, szybko pocałował mnie w usta i ruszył w dalszą drogę.
Jechaliśmy jedząc słodkości i pijąc kawę. Przez cały czas prowadziliśmy wesołą rozmowę.
-Chciałabyś jeszcze raz zamieszkać w Hiszpanii?- zapytał Bartek skupiając się na drodze.
-Zamieszkać nie, ale pojechać tam bardzo bym chciała. Jest kilka miejsc, które naprawdę powinieneś zobaczyć- powiedziałam z uśmiechem.
-Jakie?
-Kiedyś pojedziemy, to ci pokażę.
-No dobra, no- westchnął.
Po kolejnych dwóch godzinach drogi zatrzymaliśmy się przed moim rodzinnym domem. Wysiedliśmy i łapiąc się za ręce ruszyliśmy do środka. Kiedy chciałam zadzwonić dzwonkiem drzwi się otworzyły i stanęła w nich mama.
-Witajcie dzieciaki!- ucieszyła się i uściskała najpierw mnie, a potem Bartka.- No już, już. Rozbierajcie się i wchodźcie do środka.
-Spokojnie mamo. Przecież nie wyjeżdżamy za pięć minut- powiedziałam z uśmiechem.
-Dobra, dobra. Tyle się na was wyczekaliśmy, że chyba mam prawo być lekko zniecierpliwiona.
-Ależ oczywiście- uśmiechnął się szeroko Bartek. Mama lekko szturnęła jego ramię również się śmiejąc.
-Dzień dobry- przywitaliśmy się z dziadkiem i tatą, którzy siedzieli w salonie.
-Witajcie!- powiedzieli jednocześnie i również nas uściskali. Usiedliśmy razem w salonie i zaczęliśmy rozmawiać o tym, co działo się u nas przez okres, w którym się nie widzieliśmy. Po jakiejś godzinie zapytałam:
-A gdzie Damian, Szymon i Ada?
-Będą koło 20. Chcą się z wami przywitać i pewnie zostaną na kawę i ciasto. Damian z Alą są u jej rodziców, Szymon z Martą też. A Ada z Wojtkiem i Tosią z tego co wiem są u Pawła i Elizy- wyjaśniła mama.
-W takim razie muszę iść po prezent dla Tośki- uśmiechnęłam się i zaczęłam wstawać.
-Ja pójdę. Przyniosę przy okazji walizkę. Mamy ten pokój co ostatnio?- ostatnie zdanie skierował do mamy, szeroko się przy tym uśmiechając.
-Tak, ten sam- odpowiedziała mu.
Sami siedzieliśmy jeszcze tylko pół godziny, po czym kolejno zjawili się Damian z Alą, Ada z Wojtkiem i Tosią, która niesamowicie ucieszyła się z podarowanego domku dla lalek. Na końcu przyjechali Szymon z Martą. Uściskaliśmy się, a Szymon na ucho szepnął mi słowa, które mnie zaniepokoiły.
-Musimy porozmawiać. We czwórkę.
-O co chodzi?- zapytałam szybko, ale nie udało mi się uzyskać odpowiedzi, ponieważ brat się ode mnie odsunął. Usiedliśmy razem w salonie jedząc i wesoło rozmawiając. Tosia wgramoliła się na kolana Bartkowi, oparła się o jego szeroką klatkę i opowiadała, co dostała od Mikołaja, jak ubierali choinkę, jak tata kupił jej do pokoju malutką, własną choineczkę i jak pomagała mamie robić ciasto. Atmosfera była typowo świąteczna i rodzinna. Opierałam się o ramię Bartka. Nagle Ada zaproponowała, że nakroi ciasta. Mama chciała jej pomóc, ale Ada wymownie na mnie spojrzała i powiedziała:
-Zuzia mi pomoże.
-Bardzo chętnie. Siedź mamo. Już i tak się tyle napracowałaś- odparłam szeroko uśmiechając się do rodzicielki. Weszłyśmy z Adą do kuchni i zaczęła ona wyciągać blachy z lodówki.- To podstęp, prawda?- zapytałam patrząc na nią spod uniesionej wysoko brwi. Siostra odwróciła się w moją stronę, a w jej oczach zobaczyłam... łzy? Co się tu kurwa dzieje.
-Musisz coś wiedzieć- chlipnęła i zaczęła kroić sernik.
-No to mów!- warknęłam zaciskając dłonie na blacie.
-Ja ci powiem- westchnął Szymon stojący w drzwiach. Za jego plecami zobaczyłam Damiana. Miał taką minę, że miałam ochotę go przytulić.
-Dlaczego ty? Nie ważne. Niech mówi ktokolwiek- irytowałam się coraz bardziej.
-Zuś- szepnął, a ja już wiedziałam. Ostatni raz mówił do mnie tym tonem, gdy...
-Żartujesz, prawda? Powiedz, że to głupi żart! Zacznij się śmiać do jasnej cholery!
*************************
Tadam!
Jestem!
Next dopiero w sierpniu, bo jadę wygrać się nad morze! Kto mi obieca, że będzie ładna pogoda?
Jak myślicie, kto pojawia się w życiu Zuzi?
Buziaki, Dream <3
Ej bo ja się boję tej końcówki! 😱
OdpowiedzUsuńAle i tak cudowny rozdział. ❤️
Czekam na następny.
Buziaki. 😘💋
PS Miłego wypoczynku. 😇
Co do końcówki... wcale Ci się nie dziwię ;D
UsuńDziękuję bardzo <3
Buziaki :* <3
Skoczylas mnie tą końcówką, ale mam nadzieję,że to nic złego.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że jeszcze umiem zaskoczyć😁😁😁
UsuńPrzeczytałam wszystkie rozdziały w ciągu jednego popołudnia. Naprawdę, jestem strasznie zła na siebie, że wcześniej nie odkryłam tego opowiadania, bo naprawdę jest bardzo dobre. Czyta się przyjemnie i gładko.
OdpowiedzUsuńCo do samego rozdziału... Musiałaś urwać w takim momencie! Naprawdę, teraz będę się całą noc zastanawiała, o co chodzi.
Tosia jest przeuroczym dzieckiem, naprawdę, uwielbiam ją xd.
Z zniecierpliwieniem czekam na następny rozdział.
Violin
Dzień dobry!
OdpowiedzUsuńChcesz poćwiczyć swoje pisarskie umiejętności i przy okazji wygrać książki, upominki, reklamę bloga i grafikę? Tak? W takim razie zapraszam Cię serdecznie do konkursu literackiego „Już nie zapomnisz mnie”
www.przedwojenny-konkurs.blogspot.com
Wystarczy napisać opowiadanie o dowolnej tematyce do 5 stron i… co dalej? Dowiedz się szczegółów, czytając regulamin na blogu.
Niech pamięć o naszych artystach nadal trwa, a osoby lubiące pisać – doskonalą swe pióro!
Pozdrawiam ciepło!
Ps. Przepraszam za autoreklamę, lecz nie znalazłam innej zakładki. Wiadomo, jak trudno jest się zareklamować. A może akurat Cię zainteresuje konkurs?
Tosia, Włodarczyk, Nowakowski i Wrona.
OdpowiedzUsuńPełne smutku, łez, z małą dozą szczęścia. Happy end? To się dopiero okaże. Zapraszam.
https://nieprzewidzianaprzyszlosc.blogspot.com/
Kiedy następny?
OdpowiedzUsuńTo niezły rozdział Klaudusiu XDDDDDDDD
OdpowiedzUsuńCześć! Serdecznie zapraszam Cię na rozdział 17 opowiadania o Stephanie i jego żonie. https://littlehopelittlelove.blogspot.com/2017/11/rozdzia-17.html
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i przepraszam za spam;)
Violin