niedziela, 4 września 2016

Rozdział 8

Cały tydzień zleciał dość szybko. Oli i Piotrkowi udało się załatwić salę weselną, która znajduje się w hotelu, więc po całej imprezie wszyscy goście zostają tam. Kiedy przyszły zaproszenia, razem z Olą i Monią zajęłyśmy się wypisywaniem.
-Przysięgam, że jeszcze raz będę musiała wpisać nazwę tego hotelu, to się zrzygam- westchnęła Monika.
-Gdybym wiedziała, że te przygotowania zajmują tyle czasu, to nie decydowałabym się na ten ślub- mruknęła Ola.
-Ja po tym wszystkim będę miała już wprawę w organizacji ślubów. Może nawet zmienię branżę- stwierdziłam, na co zaczęłyśmy się śmiać.
-Co masz na myśli mówiąc, że po tym wszystkim?- zapytała przyszła panna młoda.
-Najpierw ślub Ady. Cośmy się wtedy z Pawłem najeździli, to głowa mała- powiedziałam, przypominając sobie przygotowania do ślubu siostry.
-Kim jest Paweł?- spytała tym razem Monia.
-Młodszym bratem mojego szwagra. Jest dwa lata starszy ode mnie- wyjaśniłam, a widząc minę dziewczyn dodałam- I zajęty.
-Szkoda. Myślałam, że kogoś ci znajdziemy- stwierdziła Monika.
-Ale ja nikogo nie szukam.
-A tak właściwie, to czemu? Brzydka nie jesteś. Głupia też nie- powiedziała Monia patrząc na mnie podejrzliwie. Odwróciłam głowę i zaczęłam wypisywać kolejne zaproszenie. Chyba obie zrozumiały, że nie mam ochoty o tym rozmawiać. Po pół godzinie skończyłyśmy, pożegnałam się z dziewczynami i wróciłam do mieszkania. Bartka jeszcze nie było, więc pewnie trening jeszcze się nie skończył. Wzięłam telefon i wybrałam numer Damiana.
-Halo?- odebrał mój braciszek.
-Cześć, masz chwilę?
-No nie bardzo. Za dziesięć minut mam zgarnąć Alę na romantyczną kolację, a nadal stoję jak baran w kwiaciarni i nie mam pojęcia jakie kwiaty kupić.
-Zwyczajna romantyczna kolacja?- zapytałam.
-Nie. Mam zamiar się oświadczyć- wyznał.
-Serio?
-Serio, serio- powiedział, a ja miałam przed oczami jego uśmiechniętą mordkę.
-W takim razie białe róże i życzę powodzenia- odpowiedziałam.
-Nie dziękuję. Dzięki siostra, pa.
-Cześć- powiedziałam i się rozłączyłam. Skoro Damian nie może gadać, to zadzwoniłam do Szymona.
-Słucham cię najukochańsza młodsza siostro pod słońcem- odebrał.
-Masz tylko jedną młodszą siostrę- stwierdziłam.
-Dlatego jesteś najukochańszą. A dlaczego dzwonisz?- zapytał.
-Skończyłam projekt. Na kiedy jesteś w stanie umówić spotkanie z właścicielami tego hotelu?
-Za dwa, najpóźniej trzy dni- odpowiedział.
-Świetnie. W takim razie ja się dzisiaj zbieram i jutro do was wyjeżdżam- powiedziałam.
-W takim razie ustalone.
-Przekażesz Damianowi? Bo dzwoniłam do niego, ale on nie bardzo miał czas.
-Nie mam problemu. A tak nawiązując do tematu Damiana, to pomyślałabyś kiedykolwiek, że może się zakochać w jakiejkolwiek dziewczynie?
-Nigdy w życiu. Ale, od kiedy jest z Alą bardzo się zmienił. Nawet trochę uspokoił. W sumie to jest taka abstrakcja, no nie? Damian i spokój- stwierdziłam.
-Tak samo jak Damian i miłość. A tak a propos, to jak tam u ciebie z tymi sprawami?- zapytał.
-Nijak- mruknęłam.
-O nic więcej nie pytam, pogadamy, jak przejdziesz. Trzymaj się Zuz, pa.
-Hej- odpowiedziałam i zakończyłam połączenie. Zadzwoniłam jeszcze do mamy z informacją, że wpadnę na kilka dni. Po chwili w mieszkaniu pojawił się Bartek. Zjedliśmy kolację, pogadaliśmy chwilę, powiedziałam mu o swoich planach w związku z odwiedzinami w Gdańsku, obejrzeliśmy jakiś film i poszliśmy spać.
Rano obudził mnie dzwonek telefonu.
-Halo?- odebrałam zaspana.
-Cześć, przeszkadzam?- zapytała Ola.
-Nie, no co ty. Tylko spałam- mruknęłam do słuchawki.
-To dobrze. Może skoczymy dziś na zakupy?
-Odpada. Jadę dziś do Gdańska.
-Nic nie mówiłaś- stwierdziła.
-Bo zaplanowałam to po powrocie od ciebie. Muszę jechać załatwić sprawę z projektem, robotnikami do remontu biura i odwiedzić rodzinkę- powiedziałam.
-A mogłabym zabrać się z tobą?- zapytała.
-No jasne.
-To kiedy jedziemy?
-A która godzina?
-Za kwadrans ósma- odpowiedziała.
-To za jakieś dwie godziny. Pa.
-Pa- odpowiedziała, a ja się rozłączyłam i padłam z powrotem na łóżko.
-Nie chce ci się, co?- zapytał zaspanym głosem Bartek.
-Ani trochę. Ciebie też obudziła?
-Niestety- mruknął.
-Przepraszam- powiedziałam.
-Nic się przecież nie stało- uśmiechnął się.- A właśnie, miałem cię już wcześniej zapytać, ale zapomniałem. Skoro i tak jesteśmy świadkami Oli i Pita, to może pójdziemy razem na ten ślub?- zapytał.
-Jasne, czemu nie- odpowiedziałam i lekko się uśmiechnęłam.- Dobra, ja wstaję, bo czeka mnie jeszcze osiem godzin za kółkiem.
-Kawy?
-Koniecznie- mruknęłam i poszłam pod prysznic. Udało mi się wyrobić i dwie godziny później siedziałam już w samochodzie i czekałam na Olę. Ta pojawiła się razem z Piotrkiem, który niósł jej małą walizkę.
-Cześć- przywitał się Nowakowski i schował bagaż swojej ukochanej.
-Hej- odpowiedziałam i uściskałam chłopaka.
-Uważajcie na siebie- poprosił.- I pilnuj mi jej- dodał patrząc na mnie poważnym wzrokiem.
-Jasna sprawa- powiedziałam i wsiadłam na miejsce kierowcy. Ola usiadła obok mnie. Pomachałyśmy Piotrusiowi i ruszyłyśmy do Gdańska.
Koło osiemnastej faktycznie byłyśmy już na miejscu. Odwiozłam Olę do jej rodziców i pojechałam do rodzinnego domu. Zaparkowałam przed znajomym budynkiem i wysiadłam. Przy moich nogach pojawił się sporych rozmiarów, starszy już pies.
-Lucky, diable jeden, jak miło cię widzieć- powiedziałam i starym przyzwyczajeniem podrapałam go za uchem. Jest on cały czarny. Mamy go już od jakichś szesnastu lat. Jak był młody, to strasznie psocił. Potrafił rozkopać cały ogródek w ciągu nocy, a jeśli padało, to dręczył wycieraczkę. Do budy nie wchodził wcale. Bał się.
-Zuzia, kochanie ty moje- usłyszałam głos mamy, która pojawiła się w drzwiach.
-Hej, mamuś- odpowiedziałam uśmiechnięta i mocno ją przytuliłam.
-Cześć Zuzka- powiedział tata.
-Hej- uśmiechnęłam się i mocno go przytuliłam.- Gdzie dziadek?- zapytałam.
-Nic mu nie mówiłam, że przyjedziesz, żeby miał niespodziankę. Jest w sadzie- odpowiedziała. Uśmiechnęłam się tylko do niej i ruszyłam do sadu. Rozglądałam się przez dłuższy czas, kiedy zobaczyłam dziadka, przy jednej z jabłoni, która bardzo późno miała owoce. Zazwyczaj tak, jak teraz. Koniec września.
-Cześć dziadku- powiedziałam.
-Zuzia? Słoneczko ty moje!- ucieszył się i mocno mnie przytulił.- Co ty tu robisz?
-Skończyłam projekt dla chłopaków i musiałam przyjechać go przedstawić- wyjaśniłam. Spędziłam z rodzinką bardzo miły wieczór. Następnego dnia koło jedenastej postanowiłam odwiedzić Adę. Wyszłam więc z domu i spokojnym krokiem ruszyłam do domu siostry. Kiedy byłam prawie na miejscu, chwyciłam telefon i zadzwoniłam do niej.
-Cześć Zuzka- odebrała Ada.
-Hej. Co tam u ciebie?
-Nic ciekawego. Siedzę w domu i okropnie się nudzę.
-To może mnie wpuść, to pogadamy- powiedziałam i się rozłączyłam. Nie minęło pięć sekund, a już witałam się z siostrą.
-Ale się cieszę, że jesteś!- pisnęła szczęśliwa.
-Ja też- odpowiedziałam.
-No chodź- powiedziała i pociągnęła mnie za rękę.- Tośka, zobacz, kto przyjechał!- krzyknęła Ada.
-Kotku, musisz tak krzyczeć?- zapytał Wojtek, który właśnie ubierał buty w korytarzu.
-Tak, muszę. Zobacz, kto przyjechał- powiedziała moja siostra.
-O, cześć Zuzka- odezwał się mój szwagier, kiedy mnie zobaczył i mnie przytulił.
-Hej- odpowiedziałam z uśmiechem.
-Chętnie bym pogadał, ale niestety, za godzinę mam rozprawę- powiedział.
-Jasne, nie ma sprawy- rzuciłam.
-Tośka!- krzyknęła Ada, kiedy zobaczyła, co robi jej córka. Mała siedziała na fotelu i trzymała w ręku wielgaśny worek cukierków. Uśmiechnęłam się szeroko na ten widok, a kiedy mała mnie zobaczyła, pisnęła ze szczęścia, jak jej mama chwilę temu i zgramoliła się z fotela, po czym powoli, z uśmiechem na ustach ruszyła w moją stronę.
-Ciocia- powiedziała, a mój uśmiech stał się jeszcze szerszy. Przytuliłam moją małą księżniczkę, po czym postawiłam ją znów na ziemi.
-Chodź, napijemy się kawy- zaproponowała moja siostra. Siedziałam u Ady prawie cztery godziny. Kiedy zbliżała się pora obiadowa, pożegnałam się z dziewczynami i wróciłam do domu. Zjadłam obiad, przebrałam się i wsiadłam w samochód. Jechałam ulicami Gdańska do dość dobrze znanego mi miejsca. Zaparkowałam przed dużym, świetnie prezentującym się budynkiem i wysiadłam z samochodu. Weszłam do środka. Przy recepcji siedziała młoda, na oko 25 letnia brunetka.
-Dzień dobry- przywitałam się.
-Dzień dobry- odpowiedziała z przyjacielskim uśmiechem.- O co chodzi?

***************
To znowu ja! Drugi raz dzisiaj...
Niedługo będziecie mięli mnie dość.
Do następnego, Dream :* <3

9 komentarzy:

  1. No powiem Ci, że bardzo mnie się podoba.
    Czekam na następny.
    Buziaczki. ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nigdy dość :) Jak dla mnie możesz dodawać codziennie po minimum dwa rozdziały 😘 Rozdział naprawdę świetny ! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dodawaj dodawaj bo super się czyta!
    Następni się katują no... Zuzka ma dość związków a Kurek coś do niej czuje. Bosz, mam nadzieję, że się przelamia!
    Pozdrawiam 😙

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny :) Zuza nie źle się namęczyła. Bartek coś do niej czuje.

    OdpowiedzUsuń
  5. kurek się zakochał. jestem ciekawa jak rozwinie się to wszystko.czekam na kolejny.Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. serdecznie zapraszam do siebie
    http://czasami-szczescie-szukamy-za-daleko.blogspot.com/ . Mam nadzieję ,że wpadniesz i z komentujesz.POzdrawiam ;) :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Główni bohaterowie to :Russell Homles,Matt Anderson i Amelia. Opowiadanie dotyczy dwóch złamanych serc ,Gdy Amelia pewngeo dnia jedzie do niego do domu,widzi go z pewna dziewczyna, bez wyjasnien , bez awantur wycofuje sie ,wraca do Polski i zajmuje sie praca.po roku zjawia sie Russell w Polsce ze swoim przyjacielem Mattem, co zorbi kiedy Mattowi wpadnie Amelka w oko,czy wygra z nim walke o nia i pogodza sie a moze Amelia zakocha sie w Andersonie i zapomni o Russelu.....http://wspomnienia-nie-latwo-zapomniec.blogspot.com/. Serdeczenie zapraszam 😗

    OdpowiedzUsuń