poniedziałek, 29 października 2018

Rozdział 28

Otwieram drzwi, przekonana, że to dostawca pizzy, jednak kiedy widzę osobę po drugiej stronie jestem mocno zaskoczona... 
-Kuba? Co ty tu robisz?- patrzę zaskoczona na młodszego brata Bartka.
-Hej Zuzia- uśmiecha się chłopak i mnie przytula. Zdezorientowana odwzajemniam uścisk i patrzę w oczy mniejszej kopii mojego siatkarza.
-Co tu robisz chłopie?- pytam po raz kolejny chcąc uzyskać wreszcie odpowiedź.
-Tak jakby...- zaczyna niepewnie.
-Kuba?- przerywa chłopakowi Bartek, który nagle wyszedł z sypialni- Mogę wiedzieć co ty tu robisz?
-Niespodzianka?- odpowiada młodszy Kurek niezbyt przekonującym tonem.
-A rodzice o niej wiedzą?- dopytuje go starszy brat.
-Mogę wyjść jak wam przeszkadzam- irytuje się Jakub i rusza do drzwi.
-Nie tak szybko- mówię zachodząc mu drogę- Zdejmuj buty i kurtkę. Opowiesz nam wszystko- chłopak wzdycha, ale ostatecznie kapituluje i zostawiając swoje rzeczy w korytarzu idzie z nami do salonu.
-Pokłóciłem się z rodzicami- wyznaje po chwili siadając na kanapie młodszy Kurek- Tak się zdenerwowałem, że zabrałem plecak, wsiadłem w pierwszy pociąg i jestem- dodaje, mówiąc nieco chaotycznie.
-O co poszło?- pytam starając się złapać z nim kontakt wzrokowy. Ten jednak skutecznie unika mojego spojrzenia i nie odpowiada na zadane pytanie.
-Kuba...- mówi Bartek nieco zirytowany. Po chwili wzdycha- Nie dajesz mi wyboru, dzwonię do rodziców. 
-Julka, ta dziewczyna, z którą się spotykam wyjeżdża do Szwecji- mówi po chwili piętnastolatek. Z jeszcze większym zainteresowaniem zaczynam się przyglądać jego twarzy- Zaproponowała mi, że mógłbym do niej przyjechać w ferie, ale rodzice kategorycznie się nie zgodzili i o to poszła cała afera.
-I dlatego zamiast jak normalny człowiek porozmawiać, uciekłeś z domu?- pyta Bartek dla pewności patrząc przez cały czas na swojego brata.
-No... Tak- przyznaje racje chłopak. Po krótkiej chwili dodaje- Jezu, jakie to głupie.
-Dobrze, że to widzisz- uśmiecham się do niego delikatnie.
-Przepraszam was. I rodziców też powinienem.
-Zadzwoń do nich. Odwiozę cię- decyduje Bartek.
-Masz jutro trening- przypominam chłopakowi patrząc mu w oczy.
-Fakt- mówi pod nosem.
-Pojadę pociągiem- informuje Kuba i nie czekając na jakąkolwiek naszą odpowiedź dzwoni do rodziców. Po krótkiej rozmowie pan Adam decyduje, że sam przyjedzie po syna. W takiej sytuacji lokujemy Kubę na kanapie i zaczynamy rozmawiać na luźne tematy. Kilka minut później słyszymy dzwonek do drzwi. Bartek otwiera i odbiera naszą pizzę. We trójkę zaczynamy oglądać jakiś program w telewizji i zajadamy się włoskim przysmakiem. Nagle dzwoni mój telefon.
-Słucham cię Słońce- mówię odbierając połączenie od Oli.
-Potrzebuję twojej pomocy- odpowiada bez przywitania.
-Nic nowego- śmieję się- Więcej informacji?
-Ty. Ja. Zakupy. Galeria. Za pół godziny widzę cię pod moim blokiem- informuje mnie przyjaciółka.
-Nie mogę odmówić, prawda?- uśmiecham się do telefonu.
-Widzimy się!- śmieje się Ola i kończy połączenie bez pożegnania. Kręcę głową ze śmiechem i mówię:
-Musicie sobie jakoś chłopcy sami poradzić, bo Ola mnie potrzebuje.
-Skoro tak- śmieje się Bartek. Ruszam do sypialni, gdzie szybko przebieram się w jakieś wyjściowe ubrania, sobie szybki makijaż i żegnam się z chłopakami.
-Nie wiem o której wrócę- mówię i delikatnie całuję Bartka- Przeproś pana Adama za moją nieobecność.
-Nie ma sprawy- uśmiecha się chłopak. Posyłam mu szeroki uśmiech, po czym ubieram buty i wychodzę z mieszkania łapiąc torebkę z szafki. Wsiadam do mojego samochodu i ruszam do mieszkania Oli i Pita. Moja przyjaciółka w tej samej chwili wysiada z klatki i od razu siada na miejscu pasażera.
-Jestem pod wrażeniem twojej punktualności- uśmiecha się dziewczyna i całuje mój policzek. Ja z uśmiechem ruszam w stronę galerii i pytam:
-Co ty takiego musisz załatwić, a raczej zakupić, że musimy jechać dzisiaj?
-No bo wygrałam konkurs i mam darmowe zakupy do 500 zł z takim bonem, ale o nim zapomniałam. A jutro kończy się jego ważność i stwierdziłam, że może znajdę sukienkę na poprawiny- uśmiecha się szerzej.
-Coś się znajdzie- uśmiecham się. Kilkanaście minut później parkuję w podziemnym parkingu galerii i obie wysiadamy zostawiając kurtki w aucie. - Myślałaś o czymś konkretnym?- pytam, kiedy idziemy jedną z alejek.
-No właśnie nie. Myślę, że długa będzie lepsza. Ale to jedyne, co mam jako tako sprecyzowane- informuje mnie przyjaciółka.
-Rozumiem- zaczynam się śmiać- Czyli jak zwykle wszystko raczej spontanicznie?
-No mniej więcej tak jak mówisz- odpowiada Ola i sama zaczyna się śmiać. Po pół godzinie i wstępnym rozeznaniu niezadowolona Wilczewska mówi- Tutaj kompletnie nic nie ma!
-Oj, spokojnie. To dopiero część sklepów. Jeszcze uda nam się coś znaleźć- mówię oglądając jedną z wystaw.
-Zuzia a jak nie? Bon przepadnie, a ja nie będę miała sukienki na poprawiny- widzę w oczach Olki lekką panikę.
-Nie bój nic- puszczam jej oczko- Dzwonię po posiłki- dodaję i zaczynam szukać telefonu w torebce.
-Po jakie znowu posiłki?- pyta przyjaciółka patrząc mi w oczy.
-Zaufaj mi- kolejny raz puszczam jej oczko i wybieram jeden z kontaktów w moim telefonie.
-Halo?- słyszę po drugiej stronie słuchawki.
-Cześć Moniu!- witam się z narzeczoną Fabiana.
-No witam, witam. Czemu zawdzięczam sobie twój telefon.
-Dzwonię po posiłki- mówię, a po drugiej stronie zapada kilkusekundowa cisza, a zaraz po niej wybuch wesołego śmiechu.
-Można prosić większą ilość informacji?- pyta po chwili Monika, kiedy już przestaje się śmiać. Opowiadam jej więc wszystko od telefonu Oli do naszych nieudanych jak na razie poszukiwań.
-I to w zasadzie tyle. A w końcu im nas więcej tym lepiej- kończę swoją wypowiedź.
-Będę za kwadrans. Spotkajmy się w SoCoffe*-informuje mnie przyjaciółka.
-Czekamy- rzucam do słuchawki i kończę połączenie. Od razu wybieram drugi numer, z którym chcę się skontaktować.
-Hej Zuzia- wita się ze mną Iwona Ignaczak.
-Witaj. Dzwonię z propozycją, a jednocześnie prośbą- odpowiadam żonie Krzyśka.
-To znaczy?
-Bo jestem właśnie z Olką w galerii-zaczynam i przedstawiam jej całą sytuację- No i za chwilę ma być też Monia, także no.
-Nie ma sprawy, dajcie mi niecałe pół godziny i będę.
-Spotkamy się w SoCoffe- informuję ją- Do zobaczenia- kończę połączenie.
-I co?- pyta mnie Olka.
-Idziemy na kawę, dziewczyny niedługo będą- odpowiadam jej z uśmiechem i ruszam do umówionej kawiarni.
Po pół godzinie w czteroosobowym składzie wychodzimy z kawiarni kierując się na podbój sklepów.
-A ta?- pyta Monia trzymając łososiową sukienkę z dłuższym tyłem z koronką na dekolcie.
-Nie podoba mi się- mówi szczerze Ola i wraca do przeglądania wieszaków.
-A ta?- pokazuję jej czerwoną sukienkę.
-Nieee- kręci głową Wilczewska.
-A ta?- Iwona wychyla się zza regału z krótką, bladoróżową sukienką.
-Ta też mi się nie podoba- wzdycha moja przyjaciółka.
-Ale ta ci się spodoba- mówię z szerokim uśmiechem i biorę do ręki długą do ziemi jasnofioletową sukienkę na cienkich ramiączkach z odkrytymi plecami i dekoltem w serek. Cała jest delikatnie ozdobiona drobnymi kryształkami, które błyszczą się przy najdrobniejszym ruchu.
-Ona jest...- mówi Ola, ale zaraz się zacina.
-Zajebista- podsumowuje Iwona i zabierając mi wieszak wręcza go Oli- Szoruj do przymierzalni.
-Już wiem czemu twoje dzieci są takie grzeczne- śmieje się przyszła pani Nowakowska pod nosem idąc w stronę przymierzalni. Razem z Moniką i Iwoną wybuchamy wesołym śmiechem i idziemy za nią. Po kilku minutach niecierpliwego oczekiwania mówię:
-Olka no już? Ileż można!
-Chwilka! Myślisz, że łatwo zapiąć te haftki?- odpowiada mi zza zasłonki przyjaciółka.
-Pomóc?
-Nie! Czekajcie na efekt- odpowiada od razu.
-Tylko nudne takie czekanie- mówi pod nosem Monia.
-No już, już- słyszymy zza kotary i kilka sekund później wychodzi Ola ubrana w wyszukaną przeze mnie sukienkę.
-Ojaciepierdziele- wyrywa mi się na jednym wydechu- Wyglądasz jak milion dolarów.
-Ja nie wiem czy Piotrek będzie chciał, żebyście się pojawili na poprawinach, jak ty będziesz tak wyglądać- dodaje Monia.
-Podsumowując- uśmiecha się Iwonka- Bierzesz tą kieckę i nie ma innej opcji.
-Wiem- śmieje się Ola patrząc w lustro i zasłania się po chwili, żeby się przebrać.
-Dziewczyny...- zaczyna nagle Iwona i patrzy na każdą z nas z lekkim przerażeniem w oczach.

*- nazwa wymyślona na potrzeby bloga. Nie mam pojęcia czy taka kawiarnia istnieje.

*************************
No witam!
Standardowo lekki poślizg czasowy, ale to powiedzmy taki klasyk w moim wykonaniu. Cały rozdział mi się podoba, jednak to nie jest jeszcze ten 'poziom' do którego staram się wrócić.
Szykuję coś nowego, ale na to trzeba będzie jeszcze troszkę poczekać.
Buziaki, Dream <3 ;*

2 komentarze: